Bezczelność i buta na skalę kosmiczną. Albo po prostu cynizm. Równie potężnych rozmiarów. Przykazania… Kiedy kościół zaczynał się instytucjonalizować, kiedy zaczynał sie wżerać w struktury państwa (Cesarstwa Rzymskiego) biskupi stwierdzili, że drugie przykazanie dekalogu nie służy ich interesom… Że wizerunki malowane i rzeźbione, personifikujące Boga będą im ułatwiać wpływ na wiernych. Na ich wyobraźnię i umysły. W imię swych materialnych korzyści ocenzurowano Boga… Całe drugie przykazanie wywalono do śmieci, ale żeby się liczba zgadzała – podzielono dziesiąte na pół. Oczywiście biegli w Piśmie i teolodzy zapewne w tysiącu słów potrafią tak rozwodnić sprawę, by udowodnić słuszność tej decyzji. Ale fakt pozostaje faktem. Nie mówiąc o innych przykazaniach, o ich wykładni – ponoć nie pożądaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa… Niby nie zabijaj, ale w imię Boga? Można…
Kiedy zalążek tego tekstu opublikowałem na fb Inkwizycji, dostałem sporo listów tłumaczących dlaczego tak się stało, uzasadnienia, kontekst historyczny. Że to wyszło na dobre, że to było nieuniknione. Że z tego powodu ludzie mają same korzyści…
Na dowód przytaczano różne dokumenta – pisma, bulle, rozporządzenia, edykty… Jakby to miało jakąś wagę naprzeciw Słowu Bożemu. Pisma zawiłe, wyjaśniające co Bóg miał na myśli i że wcale nie myślał to, co myślimy że myślał. Gdy Mojżeszowi dekalog dawał. A dekalog nie potrzebuje objaśnień ani interpretacji. Nie przewiduje okoliczności łagodzących. Jest najprostszą z możliwych konstytucją międzyludzką. A przecież rzekł Pan „niech wasza mowa będzie tak – tak, nie – nie. Wszystko inne od złego pochodzi”. A tu pisma które w tysiącach słów dowodnie pokazują że Bóg się pomylił i oni to teraz prostują
Poza tym, czy wiara/ religia jest po to żeby ludzie mieli korzyści? O sens, cel i przydatność wiary nie chcę się tu spierać i dyskutować, bo to długi i osobny temat. I właściwie raczej niedyskutowalny. A co, jeżeli mędrcy na synodzie czy innym zacnym gremium dojdą do wniosku, że ludzie i tak notorycznie kłamią, i jest to w naturze ludzkiej, więc nie ma sensu z tym walczyć. Więc wyrzucamy to przykazanie. Nie będą się musieli z tego spowiadać, będą mieli spokojniejsze sumienie. I pracy to ujmie harującym kapłanom… To będzie też rozgrzeszać samo to szacowne gremium ze swoich sztuczek. I wszyscy będą mieli łatwiej! Kolejne przykazanie rozbijemy na dwa. Np „szanuj ojca swego” a następne „i matkę swoją”. Co się tak będą gnieść w jednym przykazaniu. A ilość się zgadza. Można też iść dalej! Przykazań jest kilka i można jeszcze bardziej uprzyjemnić życie i wiernym i kościołowi!
Jeżeli Bóg jest jakim go malują, a Pismo Święte jest święte, to jakim prawem wściubiają tam swoje paluchy i cenzurują Słowo Boże? Wiedzą lepiej? Od Boga? Albo więc tenże bóg wcale nie jest taki wszechwładny i mocny i można mu w papierach grzebać do woli. Wpisywać i wykreślać co się chce i manipulować jego głównym przekazem jak się chce. Bez strachu że się odwinie. Albo go zgoła wcale nie ma. A wtedy to właściwie można wszystko…